A co jeśli nie wyjdzie?
A co jeśli zrobię z siebie idiotę?
A co jeśli będę żałować?
A co jeśli popełniam błąd?
A co jeśli.... Właśnie. Zawsze wychodziłam z założenia, że wolę czegoś spróbować i żałować, że zrobiłam, próbowałam i nie wyszło, niż żałować, że w ogóle nie podjęłam ryzyka. Teraz jest mi trudniej, bo te decyzje już nie są takie błahe jak kiedyś. Teraz decyduję o mojej całej przyszłości.
Chcę zrezygnować z kontynuowania moich studiów magisterskich. Czuję, że marnuję kolejne dwa lata mojego życia. Wydaje mi się, że powinnam pracować, pisać, robić zdjęcia, spełniać się. A nie siedzieć na uczelni i tonie nic nie wnoszących do mojego życia projektów.
Niczego nowego się nie uczę. Jeden wyjazd jako opiekun kolonijny nauczył mnie miliona rzeczy więcej niż trzyletnie studia na AGH. Uczę się na doświadczeniach, a nie teorii. Przynajmniej tak się mi wydaje. Może się mylę.
Zmierzam do tego, że jest mi nieziemsko trudno podjąć decyzję o zakończeniu edukacji. Z drugiej strony zawsze mogę do tego wrócić - czy to dziennie czy zaocznie. Dla niektórych liczy się dyplom magistra i wykształcenie wyższe. Dla pracodawcy liczy się doświadczenie.
Czuję, że skończy się tak, że zostanę z dyplomem magistra geoturystyki AGH i niczym więcej. A nie chciałabym zostać kolejnym wykształconym bezrobotnym. McDonalds nie jest dla mnie (mimo, że uwielbiam tam jeść, Tomcat Grubcio).
Tymczasem kilka przypadkowych zdjęć z pięknej Hiszpanii i Francji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze :)
Zapraszam do lektury i śledzenia :)
Weryfikacja obrazkowa wyłączona.